Książkę czytało mi się bardzo dobrze, duża w tym zasługa dobrego stylu Martina. Szkoda tylko, że z powodu takiego natłoku postaci, cześć z nich ma obcięte wątki. A autor dodaje kolejne. Uczta dla wron jest jak najbardziej godna polecenia, od razu zabieram się za czytanie Tańca ze smokami.
Spoilery!!!
Odniosłam wrażenie, że o ile postać Brienne jest ciekawa, to autor jakoś nie umiał wymyślić dla niej nic ciekawego. Podoba mi się za to sposób, w jaki ewoluuje postać Jaimego - mam wręcz wrażenie, że Martin stwierdził, że należy dodać mu trochę inteligencji. Cersei jak wkurzała tak wkurza jeszcze bardziej. Dla mnie było oczywiste, że jest ona naiwna i na pewno spiski obrócą się przeciwko niej. Wszystko co związane z Dorne, rodem Tyrellów i ogólnie Południem jest ciekawe i z chęcią o tym poczytałabym więcej. Powoli czytanie o Północy i Tullych zaczyna nudzić. Szkoda, że jest tak mało Littlefingera i Sansy.